Bluzka została ochrzczona w gronie najbliższych "bluzką szpitalną". Może faktycznie, coś w tym jest, źle dobrałam materiał do wykroju, albo po prostu czegoś jej jeszcze brakuje. Noszę ją jednak z lnianym naszyjnikiem, który dostałam od koleżanki i mam wrażenie, że wtedy nie wygląda tak "łyso".
Przed szyciem najbardziej obawiałam się pierwszego starcia z dekoltem w szpic i odszyciem, ale okazało się, że jedyną trudność sprawiło podłożenie dołu o kształcie fali Dunaju. Tu wdałam, tam delikatnie naciągnęłam i na szczęście obyło się bez prucia. Ale! Żeby nie było, że poszło tak gładko. Prułam dekolt, bo w pierwszej wersji (zdjęcie poniżej) stebnowanie na wierzchu nie przyniosło zadowalającego efektu. Poprawiłam i przyszyłam odszycie do zapasów szwów.
Dlaczego zaraz szpitalna? Jest świetna! Mnie się bardzo podoba i tkanina, i krój :-)
OdpowiedzUsuńMoże być szpitalna, nie krępuje ruchów, więc pewnie może się sprawdzić w pracy personelu medycznego. Ale zapewne świetnie wygląda do białych lnianych spodni lub jeansów. Warto taką mieć :)
OdpowiedzUsuńA mnie się szpitalna bluzka podoba :)
OdpowiedzUsuńBluzka jest świetna, niczego jej nie brakuje :) nosilabym ją do białych spodni :) a i naszyjnik bardzo ładny, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń